Paranormalość- Kiersten White
12:24Co to jest paranormalność?
Evie się nad tym nie zastanawia, choć pracuje dla Międzynarodowej Agencji Nadzoru nad Istotami Paranormalnymi. I uważa siebie za zupełnie normalną, chociaż żyje wśród paranormali, których kontroluje i wśród których czuje się znakomicie (choć elfy bywają niebezpieczne, wampiry wkurzające, a gremliny tępe).
Nagle w zupełnie normalnym świecie Evie pojawia się zupełnie niesamowity chłopak – i wywraca go do góry nogami. Wszystko, w co Evie wierzyła, może okazać się kłamstwem. A niebezpieczeństwo, jakie zawiśnie nad paranormalami, może zagrozić jej samej – i jej uczuciu do tajemniczego Lenda…
No to tyle jeśli chodzi o normalność…
Zacznę od tego, że wyobrażałam sobie coś innego, książkę skończyłam czytać przed momentem, dlatego moja opinia na temat tej powieści może być odrobinę zagmatwana.
Punkt pierwszy: cała ta książka jest dość zagmatwana!!! tzn. cały czas coś się dzieje. Powiecie mi- Czy to źle? To chyba dobrze? Możecie sobie wyobrazić jak kręcę głową, w tym przypadku to nie było dobre. Wszystko działo się bardzo szybko, akcja ani na chwilę nie zwalniała i ogólnie to ciągle ktoś chciał kogoś zabić. Słodko... Nie można zaprzeczyć, lecz zabrakło mi tego momentu na oddech. I chyba właśnie to było największą wadą tej książki.
Punkt drugi- Żebyście nie pomyśleli, że jestem tak pesymistycznie nastawiona do tej książki, podam teraz wątek, który mnie zainteresował i jeśli jeszcze tego nie czytałeś, albo nie chcesz się za dużo dowiedzieć o fabule, przejdź do następnego akapitu bo będzie SPOILER- Mam namyśli wątek Evie i jej byłego ''chłopaka'' elfa Retha, który na początku wydaję się być po prostu upierdliwy,potem robi się niebezpieczny, a na końcu okazuję się tym dobrym. Własnie ze względu na niego sięgnę po kontynuację. Mam jeszcze jedną uwagę dotyczącą Retha- był opisany jako przystojny itd. a ja cały czas wyobrażałam go sobie jako leprikona z garnkiem złota. Przepraszam... Ten cały ''tajemniczy'' Lend przy nim był po prostu nudny i momentami zbyt, hmm, melodramatyczny? Tak. To chyba dobre określenie, ponieważ, okej ,zmieniał swój wygląd, był ciągle inny, a ona się w nim zakochała,w tej jego prawdziwej ''mokrej'' wersji ( jego matka była wodną boginią :)). To było odrobinkę naciągane, choć plus dla autorki, że tak dobrze zbudowała ich relację,od podstaw i bez pośpiechu, co nieco ożywiło cały ten magiczny pogmatwany trójkącik.
Punkt trzeci: mimo, że jest to dość silne fantasy, ze skrzatami, syrenami, wilkołakami, wampirami i stworzeniami niezidentyfikowanymi,to udało się nadać temu naturalności i łatwo mogłam sobie ten świat wyobrazić.
0 komentarze